Alternator to taka sama prądnica/generator jak każda inna. Jedyny problem w tym, że jest pierwotnie przeznaczony do pracy w samochodzie i obliczony na uzyskanie 13V lub 26V przy obrotach nieco poniżej 1000. Pomimo swojego przeznaczenia zachowuje się dokładnie tak samo jak każda inna prądnica (obcowzbudna). Jeżeli zapewnić mu stałe napięcie na wirniku (bez regulatora ale na poziomie 12V) to będzie się zachowywać dokładnie tak samo jak prądnica z magnesami trwałymi. Różnią się tylko sposobem wytwarzania pola magnetycznego i tym, że alternator ma możliwość regulacji wytwarzanego pola magnetycznego a co za tym idzie również napięcia. I to zapewne ta cecha powoduje fakt, że każdy patrzy na to urządzenie trochę po macoszemu (mało efektywne źródło prądu przy wysokich obrotach).
Co do tego "kilowata" - da się wyciągnąć (i nawet więcej).
Przykład:typowy alternator 13,5V/52A - jego moc = 700W przy maksymalnym prądzie (obciążeniu).
Warunek: musi mieć zapewnione powyżej
1000 obr/min (od tego momentu zaczyna się jego praca).
Ile powyżej? Ano tyle ile potrzeba na napięcie wyjściowe + straty własne (głównie na rezystancji uzwojeń stojana).
Powyżej pewnych obrotów regulator napięcia ucina nam wzbudzenie czyli obniża nam strumień magnetyczny (obrazowo: po kolei wyjmuje te tak starannie wklejane magnesiki w wirniku).
Jeżeli nie wyjmiemy mu tych magnesów (zablokujemy mu regulator na poziomie 12V) to analogicznie powyżej 2000 obr/min powinniśmy już mieć ponad 24V
(tak tak - poczciwy alternator będzie zachowywać się jak każda inna prądnica z magnesem stałym) i analogicznie - przy stałym wzbudzeniu wraz ze wzrostem obrotów napięcie będzie dalej rosło.
Czyli teoretycznie:powyżej 1000obr/min
U=13,5V, I=52A moc do uzyskania = 700W
powyżej 2000obr/min
U=27V, I=52A moc do uzyskania = 1400W
powyżej 4000obr/min
U=54V, I=52A moc do uzyskania = 2800W
Powtarzam: to wszystko są rozważania teoretyczne na podstawie tego co mi przez wiele lat w szkole wbijali do głowy. Ale zgodnie z moją wiedzą książkową tak to powinno wyglądać.

Ponieważ nie spaliłem jeszcze żadnego alternatora podłączonego do śmigła wiatraka pozwalam sobie teoretycznie ten temat rozważać. Dla tego też pytałem wcześniej w tym wątku, czy ktoś już eksperymentował w temacie.
Bo - teoretycznie jest o co zawalczyć, ale jest kilka "ale".
Po pierwsze - trzeba się pilnować żeby nie przekroczyć maksymalnego prądu alternatora (a i to przy zachowaniu
bardzo dobrego chłodzenia. Dla czego zawsze 52A dla tego teoretycznego alternatora? Bo P=I^2*R - czyli poziom "grzania się" jest zależny od prądu a nie od napięcia. Jeżeli producent podaje 52A to powinien tyle wytrzymać (teoretycznie - bo z praktyką to różnie bywa). I napięcie wytwarzane przez alternator nie ma tu większego wpływu na jego grzanie ale właśnie prąd obciążenia. (Pomijam tu ciepło wytwarzane na przy przemagnesowaniu stojana itp).
Po drugie (bardziej istotne) - pytanie czy wytrzyma izolacja między poszczególnymi zwojami uzwojeń. Bądź co bądź "wyciskamy" z nich kilka razy więcej od tego na co były obliczone.
heh........
Mam jeden alternator i chyba go w końcu "spale"
